Antropomorficzne stworzenia, tak urocze, że oczu oderwać nie można, komiksowy- otwarty świat post-apo, zagadki, puzzle, znajdźki i walki Wung-Fu. Właśnie tak jednym zdaniem opisałabym grę Biomutant, która swoją premierę ma już jutro (25 maja) na konsole PS4, Xbox One i oczywiście komputery. Studio Experiment 101 i THQ Nordic, oferują nam nową przygodę w trzecio-osobowej grze RPG z otwartym światem.
Fakt, że gra Biomutant jest całkowicie w języku polskim, na pewno spodoba się większości graczy, a PEGI 12 zachęci też najmłodszych, co nie oznacza, że dorośli nie będą mogli się świetnie bawić.
Nasza życiowa podróż polegać będzie na zmierzeniu się z widmem końca świata. Żeby jednak nie było tak łatwo, nasz Biomutant cierpi na pewnego rodzaju amnezję, co w fajny sposób pozwala nam na wspólne odkrywanie jego przeszłości i historii początku końca. W przygodzie towarzyszyć nam będzie Automaton, rodzaj pupila, który jak się szybko okaże, też posiada arsenał indywidualnych umiejętności. W pierwszej chwili mogłoby się wydawać, że głównym i jedynym celem gry jest uratowanie Drzewa Życia. Bardzo szybko jednak dowiadujemy się, że nasze decyzje będą mieć wpływ na to czy to Drzewo w ogóle warto ratować. Fani podążania własnymi ścieżkami w grach powinni pozytywnie zareagować na możliwość wyboru opcji dialogowych, a co za tym idzie zróżnicowaną reakcją rozmówców plus tego, w jakim kierunku posunie się fabuła.
Bardzo wcześnie w grze, a dokładniej mówiąc po zakończeniu samouczka, zostaniemy postawieni przed ważną decyzją, właściwie chyba jedną z niewielu, które już nie będą mogły zostać zmienione, dlatego zawczasu polecam zastanowić się dokładnie nad wyborem. To od nas zależy czy naszą misją będzie sojusz z przyjaznym plemieniem stworków światła i ratunek świata przed zagładą, czy może właśnie stanięcie po mrocznej stronie mocy innego plemienia i Światożerców, których celem jest wsparcie procesu unicestwienia.
Wykłady Łopatologiczne.
Biomutant wprowadza mechanikę Aury Światła i Cienia, wizualizowanych za pomocą dobrze wszystkim znanym „diabełka i aniołka” siedzących nam na ramionach i szepczących swoje racje do naszych uszu. W tym wypadku są to jednak dwie cudaczne, maleńkie, uskrzydlone kreaturki, które najprawdopodobniej wagarowały na zajęciach z „szeptania”. Tak jedna, jak i druga intensywnie będą się ze sobą kłócić. Wiadomo - kłótnia ma swoje prawa i trzeba drugiemu porządnie dogadać, a czasem nawet rąbnąć z łopaty czy innego młotka! Pomijając aspekt komiczny, jaki obie aury sobą reprezentują, mają one jednak pewną ważną funkcję w rozwoju postaci. Mówię tutaj o możliwości rozwijania specjalnych skili. W zależności od poziomu danej aury będziemy mogli odblokować specjalne ataki, jednak plus w tym, że można aurę rozwijać równomiernie i odblokować wszystkie umiejętności. Osobiście mam pewien problem, z nabiciem zbyt wielu punktów z Aury Cienia. Jestem graczem, który eksplorując mapę ZAWSZE się zatrzyma jeżeli ktoś zawoła o pomoc, lub jest w trakcie bójki, lub jest mu przykro, bo chciał sobie zjeść głupotynki i pompardynkle po obiedzie a skończył mu się zapas zaraz po śniadaniu.
Skoro już jesteśmy przy charakterze naszej postaci, jak wspominałam, początek gry Biomutant to niespełna pół godzinny samouczek, którego poprzedza kreator postaci, wyglądający troszkę inaczej niż te, z którymi miałam wcześniej do czynienia. Nie jest to oczywiście kolosalna różnica, bo wciąż mamy do wyboru wygląd, klasę, umiejętności i broń, a większość w trakcie gry można spokojnie modyfikować.
Pierwszym krokiem jest możliwość wyboru pochodzenia naszego gryzonia.
Opcjonalnie:
- Pierwotny - szybki i zręczny, lecz odrobinę mniej inteligentny
- Dumdon - inteligencję nadrabia siłą
- Rex - jego umiejętności fizyczne, jak i intelektualne są na tym samym poziomie
- Hyla - wyjątkowa odporność i wytrzymałość, wzmocniona szybką regeneracją
- Fip - wysoce inteligentny, geniusz w posługiwaniu się zdolnościami psionicznymi
- Murgel - interesująco opisany jako ten, którego forma zdominowała funkcjonalność
Ten wybór wstępnie narzuca nam wygląd i atrybuty, mówię wstępnie, ponieważ kolejny krok to tak zwane mutowanie postaci, gdzie już dokładniej możemy dopasować wygląd i atrybuty w dogodny dla nas sposób. Jest tutaj jednak pewien haczyk, nie możemy wybrać kształtu postaci i atrybutów tak na 100%, są one od siebie zależne. Jeżeli postawimy głównie na żywotność i siłę, to nasz Biomutant będzie przypakowany jak Pudzian podczas zawodów Strong-Man, za to zręczność bardzo mocno wyszczupli i wyciągnie stworka, bardziej przypominając kreskę z One Piece. Ale nie martwcie się umiejętnościami za bardzo. W trakcie gry możemy wymaksować je wszystkie, dlatego ja osobiście użyłam koła bardziej pod kątem wyglądu niż samych właśnie atutów. Dodatkowo, że w pewnym momencie w grze możemy natknąć się na miejsca, które pozwolą nam na zmianę pewnych cech wyglądu. Mówię pewnych, ponieważ nie jestem na 100% pewna co do postury. Osobiście znalazłam miejsce, które dało mi możliwość zmiany stylu i koloru futra, wiem, że gdzieś jest ukryta lokalizacja do zresetowania kodu DNA i chyba właśnie to miejsce może pozwolić na modyfikację wyglądu, jednak ja jeszcze go szukam.
CHIDORI To znaczy - Psioniczny Maniak.
Jak już zdecydujemy się na wygląd naszego podopiecznego, trzeba będzie dodać mu klasy, a mówiąc już bez nieśmiesznego żartu prowadzącego, przypisać mu jedną z dostępnych klas:
- Snajper - żyjący poza prawem samotnik
- Komandos - członek elitarnej jednostki taktycznej
- Psioniczny Maniak - wyrzutek eksperymentujący z psionicznymi mocami
- Sabotażysta - wykwalifikowany odkrywca dobrze radzący sobie w każdym środowisku
- Strażnik - oddany organizacji i jej przekonaniom
- I jeżeli zakupicie grę przed premierą, to możecie też wybrać Najemnika - który nie jest dokładnie opisany, poza tym, że jest najprostszą klasą, która ułatwi start w grze.
Wspomniane klasy nadają pewnego charakteru i zaplecza mentalnego bohaterowi. Plus bardziej istotnym dodatkiem jest początkowa broń i mniej ważnym: ubiór. Prawda jest taka, że w świecie gry możemy lootować wiele miejsc, od porzuconych domów, kanałów, samochodów do tego, co oferuje nam sama natura. Znajdziemy wiele gotowych ubrań, trochę broni i masę części, z których możemy coś wytworzyć.
Jednoręczne, dwuręczne, palne typu pistolet lub karabin maszynowy, inne, które mają bardzo konkretne zastosowanie - przykładowo rozwalanie ścian, żeby można było dostać się do zamkniętych miejsc. Różnorodność broni to wielki plus gry Biomutant. Większość można wytworzyć samemu ze znalezionych części, dostać u kupca lub znaleźć gdzieś w grze. Możliwości jest bardzo dużo, przez pierwsze 10h sama przerobiłam kilkanaście sprzętów, poskręcanych na własną rękę, bądź też łapkę. Mało tego można je też ulepszać w specjalnych balonowych warsztatach rozrzuconych po mapie. Właściwie to taki typowy system z gier RPG, chociaż części, z których składamy daną broń, trochę przypomina mi ten z The Last of Us, gdzie plastikowa butelka i taśma klejąca stawały się tłumikiem. Ilość dostępnych gratów i ich rodzaje są naprawdę bogate. Do tego dochodzą bronie specjalne, które dostajemy za wykonanie misji głównych, tych nie można zrobić samemu ani nigdzie znaleźć.
Tasak do ciachania i podrapania gdzie trzeba.
Poza bronią fizyczną mamy też możliwość z korzystania ze specjalnych umiejętności i sztuk walki Wung-Fu. Te drugie zwłaszcza są super fajne, jeżeli ktoś z was tak jak ja lubi ten vibe. Oczywiście nie są one tak potężne, jak walka przy użyciu broni, ale i tak chętnie z nich korzystam, szczególnie że po wykonaniu serii specjalnych ataków odblokowujemy Specjalne Wung-Fu, które jest bardzo widowiskowe i zadaje spore obrażenia.
BACH! WRRRRRR! KABOOOOM!
Wracając do specjalnych umiejętności- mutacji, odblokowujemy je przy użyciu znalezionych w różnych miejscach Biopunktów, a także punktów Psionicznych.
Biogeny to umiejętności oparte głównie na rzeczach związanych z radioaktywnością, wystarczy wspomnieć o możliwości używania różnego rodzaju śluzu, grzybów i podobnych plujek. Biopunktami można też podnieść odporność naszego bohatera na gorąco, mróz, promieniowanie i biozagrożenie.
Natomiast moce psioniczne, które bardziej przypadły mi do gustu, opierają się na atakach żywiołów, telekinezy, lewitacji i podobnych. To są właśnie te, na których odblokowanie ma wpływ poziomu aury naszego Biomutanta.
Takie umiejętności wykorzystują energię Ki. Warto jednak pamiętać, że moc Ki to taka troszkę mieszanka wytrzymałości fizycznej i many. Ponieważ nie jest odpowiedzialna tylko za możliwość używania specjalnych ataków, ale też między innymi uniki, które są dosyć istotne podczas walki z wrogiem.
Ucieszy was zapewne fakt, że z czasem w grze napotkamy sporo stworzeń, przy pomocy których możemy podróżować, trzeba je tylko oswoić lub w niektórych przypadkach wykupić odpowiedni certyfikat u sklepikarza. Dla fanów zrobotyzowanego świata też będzie sporo możliwości - jeśli nawet nie więcej. Z czasem dostaniemy lub odkryjemy różnego rodzaju maszyny, niektóre będą niezbędne, by dostać się z punktu A do punktu B, przykładowo do pływania lub nurkowania. Bez nich nie ruszymy z misjami fabularnymi. Czasem do zakończenia jednej misji, musimy wykonać inną.
Dodatkowo gra oferuje całą masę zadań pobocznych, na co oczywiście zaświeciły mi się oczy jak ogniki. Jako niepoprawny odkrywca zawsze ruszam z zadaniami dodatkowymi - taki typ człowieka, nie da się inaczej. Część tych zleceń jest oczywiście w pewnym stopniu powtarzalna, jednak nie zaczęły mnie ani trochę nudzić. Poznajemy nowe osoby, ich problemy i punkt widzenia na świat. To my swoimi czynami decydujemy czy będą przychylnie do nas nastawieni, czy raczej każą nam wyluzować i się nad sobą zastanowić. Ciekawostką jest, że niektórzy tubylcy znają lokalizację ukrytych skarbów i to nasza charyzma wpłynie na to, czy zechcą się z nami podzielić tą informacją. Może się okazać, że gdzieś jest do znalezienia trwałoskrzynka, czyściuchy, spłukotrony czy smażyskry - już samo nazewnictwo pobudza ciekawość. Dane nam też będzie spotkać na swojej drodze więźniów, cierpiących katusze w zawieszonych nad ziemią klatkach i to my zdecydujemy czy nasz Biomutant powinien im pomóc.
Żelazna potwora
Jeżeli chodzi o oprawę graficzną, to jest bogata w kolory, momentami wręcz cukierkowa, ale moim zdaniem tylko dodaje jej uroku. Postaci to urocze stworzenia, mają kolorowe ubranka, zabawny głosik - głównie piskliwy. Sama sceneria jest niesamowicie przyjazna dla oka, na etapie samouczka otoczenia wygląda jak swego rodzaju dżungla. Sam w sobie bunkier nie odstaje od podobnych sobie budowli, jednak już po wyjściu z niego naszym oczom ukazuje się piękny krajobraz łączący dzikie okolice z artefaktami cywilizacji miejskiej - w większości raczej już zniszczonej.
Szczególnie polecam nocne krajobrazy z migotkami na niebie, zorzą i przepięknym księżycem. Za to za dnia, niesamowicie prezentują się skażone okolice emanujące żywymi, acz morderczymi dla naszego Biomutanta kolorami, a przynajmniej gdy nie mamy odpowiedniego skafandra.
Radioaktywne niebo takie piękne.
Gdybym miała do czegoś porównać ścieżkę dźwiękową gry Biomutant, to chyba najbardziej przypomina mi japońsko - chińskie klimaty sztuk walki. Coś, co słychać, kiedy walczą Samurajowie pokroju Jina Sakai’a lub mistrzowie sztuk walki Kung-Fu jak Bruce Lee czy Jackie Chan.
Zabawnym dla mnie dodatkiem w tle są odgłosy natury i nie mówię tutaj tylko o wietrze czy grzmotach piorunów. Chodzi o skrzeki, piski, parskania i wręcz chichotania okolicznej fauny. Brzmi to czasami bardzo komicznie, ale w pozytywnym aspekcie.
Całości bajkowego efektu dodaje narrator, który towarzyszy nam przez całą drogę od samego menu. Mnie osobiście bardzo się podoba, jeżeli jednak ktoś nie przepada za głosem komentującym daną sytuację, albo informującym o tym, że słońce zachodzi i zapada zmrok, można go spokojnie wyłączyć albo przynajmniej zmniejszyć intensywność wypowiedzi. Czymś, co sprawia, że bajka przypomina też trochę komiks, są pojawiające się podczas walki onomatopeje, pioruny i inne efekty specjalne. Świetnie to wygląda.
Dodatkowo mamy do dyspozycji tryb foto. Fajna sprawa dla graczy, którzy naprawdę lubią dzielić się przekazem wizualnym ze swojego postępu.
kreatura i ja, po lewej.
Gra Biomutant oferuje również możliwość rozpoczęcia Nowej Gry Plus, w której zachowamy swój ekwipunek i umiejętności, a także znacząco podniesiony zostanie poziom przeciwników.
Nie pozostaje nam już nic innego jak dać się porwać w świat gry. Sama nie czuję zmęczenia i przesytu, język zastosowany w grze zdecydowanie do mnie przemawia, a zwłaszcza jego słowotwórstwo, które jest chyba wręcz wizytówką moich materiałów. Ciekawe zadania, możliwości wyborów, zabawni tubylcy i miła dla oka oprawa graficzna, przykuły moją uwagę.
Zdecydowanie mogę grę polecić, bo sama bawię się świetnie. Wstrzymałabym się jednak z ostateczną oceną w formie punktowej, ponieważ pomimo ponad 40 godzin w grze, jeszcze trochę potrwa, zanim dojdę do końca. Jednak miejcie na uwadze, że mój sposób na gry to główna fabuła przeplatana dodatkowymi zadaniami i Biomutant nie jest wyjątkiem. Osobiście myślę, że ciężko jest podsumować produkcję, kiedy nie poznało się wszystkiego nad czym dla nas właśnie pracował zespół, a wierzcie mi, prawie zawsze misje opcjonalne przybliżają nam to, co tak naprawdę dzieje się w głównej fabule i niejednokrotnie wyjaśnia wiele aspektów.
Dziękuję bardzo za waszą uwagę, życzę dobrej nocy i dnia, trzymajcie się wszyscy ciepło!.
IsaYuki
P.S. Dla tych, co lubią wizualizację informacji, zapraszam na wersję video :)