Nintendo od dłuższego czasu zaznacza swoje terytorium na rynku konsol i robi to bardzo wyrachowanie. Wielkie N jak dotąd kojarzyło mi się tylko z grami przeznaczonymi dla młodszego odbiorcy. Mario, Yoshi, Pokemony, Zelda to tylko kilka tytułów ekskluzywnych dla marki. Zadebiutowanie na rynku pstryka pokazało, że Japończycy otwierają się na szersze wody. Możliwość zabrania powieści D.Glukhovskyego w formie gry wideo w podróż to coś wspaniałego!
Zacznijmy od początku, gdy 03.03.2017r na sklepowe półki trafiło Nintendo Switch byłem sceptycznie nastawiony. Nigdy nie byłem fanem sprzętu od Nintendo, wiadomo Mariana każdy zna i kojarzy, lecz inne tytuły z ich wachlarza mnie nie interesowały. Postanowiłem wreszcie dać im szasnę i był to strzał w dziesiątkę.
Nareszcie nadszedł ten czas, 28 luty! Premiera gry Metro Redux, gdzie w zestawie otrzymujemy dwie świetne produkcje. Można powiedzieć, że to już było. Po co odgrzewać taki tytuł. Wiecie co Wam powiem? Na ten czas nie znajdziecie lepszej gry, gdzie klimat wprost wypływa z ekranu tej małej konsoli.
Historię moskiewskiego metra zna już praktycznie każdy kto interesuje się tematem postapo, przecież oficjalna data pojawienia się tego zestawu była w rok
u 2014, ja nie miałem okazji wcielenia się w rolę Artema z Moskwy, aż do teraz.
Gra od początku wali nas w twarz i mówi, że łatwo tu nie będzie. Nie będziesz strzelał, jeśli nie będziesz miał do tego klarownej pozycji i pewności trafienia. Boisz się ciemności i potworów spod łóżka? Tutaj wszystko to, co jest zakorzenione w twojej psychice staje się prawdą! Ciemność oraz zabawa dźwiękami odgrywa tutaj pierwsze skrzypce.
Opisywanie historii oraz czarnych sobie oszczędzę, nie chce powielać tutaj schematu, który znajdziecie w innych recenzjach czy opisach.
Zastanawiacie się pewnie jak to wszystko działa. Lecę szybciutko z odpowiedzią.
O dziwo podczas ogrywania Metra na tak małym sprzęcie nie zdarzyły mi się żadne spadki klatek podczas rozgrywki. Pamiętam jak za czasów debiutu na PC, produkcja ta potrafiła ścinać jedne z najmocniejszych sprzętów. Stałe 30kl/s jest tu standardem!
Ładne animacje, tekstury odpowiednie do mocy konsoli, otwarte lokacje prezentują się naprawdę przyzwoicie, modele broni są wykonane naprawdę dobrze, jedyne do czego mogę się przyczepić to wykonanie twarzy, są one hmm... kiepskie.
Nie możemy oczekiwać cudów, ale mogło być troszkę lepiej. Samo sterowanie zostało bardzo dobrze przeniesione, nie odczuwałem zbyt dużego dyskomfortu podczas grania w trybie przenośnym. Celowanie jest precyzyjne nawet na joyconach. Menu broni jest zgrabne oraz przejrzyste. Po kilkunastu minutach sterowanie wchodzi w krew i wszystko odnajdujemy momentalnie. Cały port został przeniesiony 1:1 względem konsol stacjonarnych takich jak Xbox One oraz PS4.
Oba tytuły posiadją polską wersję językowa, mowa tu o napisach ale umówmy sie, nie ma lepszego duetu od Rosyjskich dialogów z Polskimi napisami.
Dostajemy kolejną spolszczoną wersję na pstryczka co jest naprawdę ważne jeśli chcemy się cieszyć w pełni historią zawartą w tych wspaniałych grach.
Nie testowałem gry w doku
Tryb przenośny pozwala się nam cieszyć rozdzielczością 720p co jak dla mnie jest bardzo satysfakcjonujące. Ogrywając oba tytuły po średnio 3/4h nie uświadczyłem żadnych artefaktów oraz większych problemów z doczytywaniem tekstur. Warto dodać, że konsola podczas ogrywania dosyć głośno chodziła i było można odczuć cieplejsze miejsca na tyłach konsolki. Warto, także nadmienić o czasie wczytywania się lokacji po ukończeniu misjii. Czasy ładowania są naprawdę dosyć spore, mówimy tu wynikach w porywach do 30/40sekund. Jedni powiedzą, że to nic takiego drudzy że to zbyt spory czas oczekiwania.
Port gry wykonało samo 4A Games i wykonali kawał dobrej roboty, możliwość zabawy w tak cudowne produkcje jadąc do pracy/domu, podczas przerwy w szkole to coś fantastycznego. Świetne gry w tak przystępnej cenie dla posiadaczy konsoli Japończyków to jak koronawirus dla telewizji, konieczność!