Opublikowano przez PlayStation Freak dnia 17.11.19 godz: 12:00
Death Stranding - Recenzja!

Death Stranding - Recenzja!

Symulator kuriera, nudne chodzenie od punktu do punktu, bez akcji bez polotu. Takie było moje zdanie tuż przed premierą Death Stranding. Długo zastanawiałem się od czego zacząć ten tekst i postanowiłem zacząć od końca. Po ukończeniu tytułu powiem jedno: Panie Kojima, czapki z głów. Hideo udowodnił na przekór wszystkim którzy nie wierzyli (tym i mnie) że zasłużył na tytuł Mistrza. Death Stranding jest jedną z najlepszych gier w jakie grałem i nie boję się o tym mówić. Chyba żaden tytuł od Horizon Zero Dawn nie pochłonął mnie aż tak.
Po zaledwie 3 dniach od premiery mój licznik wskazywał 31 godzin. Na wstępie zaznaczę jeszcze, że każdy kto nie grał a jedynie oglądał gameplay nigdy nie odczuje tego co czuje się trzymając pada, oczywiście ludzi typu „nie grałem ale się wypowiem” nie brakuje. Prawda jest taka że nie mają pojęcia o czym mówią. Wróćmy jednak do początku.

 

 

Death Stranding zachwyca na każdym kroku.

 

 

Ciężko jest mówić o czym są „Nitki Kojimy” bez spoilerów jednak postaram się Wam nieco nakreślić i tak mocno zakręconą fabułę. Gra wita nas słowami „Wszystko zaczęło się od wybuchu”. Owszem na świecie doszło do tzw. Wdarcia śmierci na skutek, którego ludzkość i ziemia jaką znamy praktycznie przestała istnieć. Ci co przeżyli zeszli pod ziemię a na powierzchni spotkać można jedynie kurierów dostarczających zapasy między schronami a także jak to zwykle w postapo bywa rzezimieszków czyhających tylko na okazję. Jakby wszystkiego było mało po samym „Wdarciu” na świecie zaczął padać deszcz zwany temporalem który przyśpiesza proces starzenia się wszystkiego czego dotknie. Jedna kropla na głowie wystarczy, aby 20 latek dorobił się siwizny. Mówicie pass? Kojima nie! Temporalowi towarzyszą odwrócone tęcze, które zwiastują najgorsze: Wynurzonych. Są to swojego rodzaju dusze czy też duchy połączone ze światem żywych i „Plażą” (która jest odpowiednikiem zaświatów) do której ludzie trafiają po śmierci. Na wskutek Wdarcia każde pozostawione ciało otwiera krater do plaż z którego na nasz świat przechodzą Wynurzeni. Nie muszę chyba wspominać, że nie są oni przyjaźnie nastawieni do żywych?

 

 

  "Jestem kurierem, noszę paczki!" Sam Porter Bridges."

 

 

Nasz bohater to Sam Porter Bridges, którego życiorys choć na początku wydaje się skomplikowany to w ostatecznym rozrachunku stanie się jasny i przejrzysty. Znów muszę unikać spoilerów, ponieważ fabuła jest tak nieszablonowa i pełna zwrotów, że każdy spoiler może tutaj zrobić krzywdę przyszłemu odbiorcy stąd też proszę Was o powściągliwość w komentarzach. Sam jest kurierem, nosi paczki. Bohater powtarza to na każdym kroku. Jednak los (czy też nie los) przygotował dla niego zadanie o dużo wyższej randze. Ameryka jest w rozsypce, ci którzy przeżyli odcięli się od siebie. Na zachodzie terroryści sieją zniszczenie sprowadzając temporale i wynurzonych przez kratery chcąc doprowadzić do upadku kontynentu. Na prośbę prezydent UCA (United Cities of America) Sam wyruszy z desperacką misją połączenia kraju na nowo przez zbudowanie sieci chiralnej która oferuje ogrom możliwości. To co wydarzy się po drodze każdy z Was musi się dowiedzieć samodzielnie.

 

 

Łącznikowe dzieci to bardzo ważny element fabuly jak i rozgrywki

 

 

Bąbelek Kojimy i ludzie z DOOMS - oczywiście nie mogło się obyć bez kontrowersji i zabiegów typowych dla Hideo. Sam w wyniku przebiegu jednej z misji przypadkiem wchodzi w posiadanie Łącznikowego Dziecka (eŁDeka) zamkniętego w specjalnej kapsule. Płody pozyskiwane od poronnych we wczesnej fazie to technologia o której niewiele wiadomo a jednak wielu z niej korzysta. Za pomocą połączenia przez sztuczną pępowinę, bohater może łączyć się z dzieckiem, które jest czymś w rodzaju łącznika z plażami czy światem Wynurzonych. Dzięki temu można wyczuć a także zobaczyć Wynurzonych. Samemu EŁde poświęcona jest spora część fabuły ale również to musicie odkryć sami. Co do DOOMS jest to coś w rodzaju modyfikacji genetycznej ludzi powstałej w skutek kontaktu z chilarium (jest ot minerał zawarty w temporalu). Każdy posiadacz DOOMS ma inne zdolności psychoaktywne czy paranormalne od czytania w myślach po teleportacje czy nawet nieśmiertelność… Cała fabuła sama w sobie jest mega pokręcona a to co dzieje się w pewnych rozdziałach a także na koniec sprawi ze szczęki opadną Wam do samej podłogi.Subtelna i poruszająca problemy współczesnego świata metafora ukryta pod przykrywką fantasy, sci-fi i horroru. Kojima porusza tematy które dotyczą każdego z nas z osobna i wszystkich razem wziętych. Subtelnie dając nam do myślenia. Gra czerpie z wydarzeń na świecie z którymi każdy z nas ma styczność, chociaż nie dosadnie to po przez swoja budowę porusza również problemy osobiste z którymi borykają się dziś ludzie. Problemy natury fizycznej i psychicznej leżą mocno i głęboko zakorzenione w historii przedstawionej w grze jednak z pewnością każdy doszuka się tutaj drugiego dna. Z resztą mogliśmy się tego spodziewać po Hideo. Bawi się on z odbiorcami serwując pragmatyczną i jednocześnie nietuzinkową historię, która na pierwszy rzut oka wygląda na zwyczajną. Myślę, że i tak zdradziłem już zbyt wiele wiec, jeśli chodzi o fabułę to na tym poprzestanę.

 

 

Wspinaczka po trudnym terenie wymaga odpowiedniego przygotowania.

 

 

Co do najważniejszego aspektu, czyli mechaniki i gameplayu to próbowałem zakwalifikować grę do jednego z gatunków i myślę, że najbliżej jej do gry przygodowej z elementami gry akcji, survivalu i skradanki. Jeśli myślicie, że gra ogranicza się od chodzenia z punktu A do punktu B to jesteście na dobrym tropie jednak nie szufladkował bym jej aż tak ściśle. Chociaż pierwsze kilka godzin jest trudne, brakuje nam sprzętu, materiałów, siły, zbyt dużo musimy nieść, łatwo jest popełnić błąd a cała trasa się nuży. To później jednak w miarę postępów pojawia się szereg usprawnień, egzoszkielety wspomagające szybkość czy udźwig, bagażniki unoszące się w powietrzu za plecami bohatera, tyrolki które dobrze rozstawione przez gracza i innych kurierów (online - o tym za moment) potrafią sprawić, że pokonamy nawet spore odcinki w kilka sekund. Pojawiają się elementy garderoby jak buty, maska tlenowa czy rękawice. Różne sprzęty wspinaczkowe, drabiny, możliwość budowy mostów, pojazdy od małej trajki (ala motor) po ciężarówkę, na która można zapakować ogromne ilości materiałów i przesyłek. Później pojawia się również… uwaga broń palna - tak w grze występuje walka a arsenał jakim będziemy dysponować jest naprawdę szeroki. Do dyspozycji dostaniemy wyrzutnie lin, granaty, bomby dymne, karabiny, pistolety, strzelby czy nawet granatnik i wyrzutnie rakiet. Broń dzieli się na kilka kategorii, śmiercionośna przeciwko ludziom (której gra nie zaleca używać, pamiętajcie każdy trup to nowy krater dla wynurzonych), nieśmiercionośna która pozbawia przeciwników przytomności oraz bron przeciwko wynurzonym która pozwala pozbywać się uciążliwych duchów. Nie brakuje też walki wręcz która bardzo przypomina system kontry w Dark Souls.

 

 

Drabina może mieć znacznie więcej zastosowań niż się wydaje.

 

 

Mówi się jednak, że największym wrogiem w grze jest teren, czy zgadzam się z tą opinią? Cóż ciężko stwierdzić, na pewno ma on ogromny wpływ na zachowanie się postaci czy też samą rozgrywkę. Idąc po wyboistych szlakach czy stromych zboczach, niosąc spory ładunek bardzo ważne jest utrzymanie równowagi, która sterujemy za pomocą triggerów. Kiedy Sam chwieje się w lewo naciskamy prawy przycisk i odwrotnie. Mechanizm sam w sobie jest uciążliwy jednak jest bardzo prosty sposób, aby go pominąć. Wciskając obydwa triggery i trzymając je przez cały trudny teren Sam poruszać będzie się trochę wolniej jednak na pewno nie straci równowagi. Po wyjątkowo trudnym terenie jakim są zbocza czy rzeki ten pomysł też zadziała jednak spadać nam będzie poziom wytrzymałości który dochodząc do zera spowoduje upadek bohatera a paczki zsypią się ze skarpy czy popłyną z nurtem rzeki. Aby temu zapobiec należy zrobić chwilę (kilka sekund) przerwy czy napić się napoju. Oczywiście podróżując pojazdami czy tyrolką nie musimy się martwić o równowagę czy wytrzymałość jednak nie wszędzie dostaniemy się za pomocą ciężarówki czy trajki.

 

 

Bagażniki i pojazdy pozwalają przenosić znacznie większą ilość ładunku.

 

 

Spytacie, dlaczego survival? Planując wypad należy skrupulatnie przeanalizować trasę i wybrać najlepsze ścieżki, wziąć pod uwagę teren, zagrożenia, które możemy spotkać a następnie skompletować sprzęt. I tutaj pojawia się dylemat, nasz ekwipunek to nie studnia bez dna, każdy element wyposażenia zajmuje określoną ilość miejsca a przecież musimy jeszcze zabrać przesyłki, które nie jednokrotnie zajmą nam większość stelaża. Tak więc idąc w górzyste tereny należy mieć ze sobą kilka drabin, uchwyty wspinaczkowe, ocieplacze czy nawet egzoszkielet terenowy. Dodatkowe buty też będą potrzebne, ponieważ zużyte obuwie szybko sprawi, że bohater nie będzie w stanie kontynuować podróży. Trzeba pomyśleć o jakimś uzbrojeniu, mieć zawsze pełną manierkę wody jakiś granat i wszystko to co w danym momencie wyda nam się przydatne. Źle zaplanowana wyprawa zazwyczaj skończy się niepowodzeniem, oczywiście zapominając czegoś zawsze można liczyć na rzeczy pozostawione przez innych graczy albo zwyczajnie poprosić o pomoc i dostarczenie przedmiotów przez innych kurierów do naszej skrzynki pocztowej. Dbać też należy o stan dostarczanych paczek i uważać na uszkodzenia zawartości. Opakowanie również może ulec rozkładowi przez zbyt długie przebywanie w deszczu czy śniegu. Niektóre przesyłki mają specjalne wymagania np. niektórych nie można zamoczyć innych upuścić. Z kolei bardzo delikatne rzeczy powinniśmy nieść w ręce. Ważnym elementem jest kondycja bohatera czy jego wytrzymałość, te z koli zużywają się podczas stromej wspinaczki czy przeprawy przez rzekę. Poziom naładowania urządzeń elektrycznych które rozładowują się w trakcie użytku to kolejny z wielu wskaźników. Czynników mających wpływ na podróż jest naprawdę wiele i każdy jest równie istotny.

 

 

Historia opowiedziana w grze to opowieść której pozazdrościć może nie jeden film.

 

 

Cała kampania składa się z 14 rozdziałów z czego jedne potrafią trwać po kilka nawet kilkanaście godzin, inne zaledwie pół. Poza zleceniami fabularnymi na bohatera czekają setki zadań pobocznych które może nie są zbyt emocjonujące i ograniczają się do tego co wszyscy wiedzą, czyli z A do B jednak nagradzają materiałami czy specjalnymi wzorami na dodatkowe przedmioty które Sam może tworzyć w bazach z dostarczonych tam wcześniej materiałów. Bossowie może i nie są tak wyszukani jak znamy to z wcześniejszej twórczości Hideo a starcia są raczej formalnością niż wymagającą walką to mimo wszystko robią wrażenie. Świetnym rozwiązaniem jest tutaj gra w sieci, do której Hideo zachęcał od samego początku mówiąc ze bardzo wiele stracimy odcinając się od Internetu. Miał rację i chociaż w grze nie spotkamy innych graczy to znajdziemy przedmioty czy budynki które zbudowali. Apropo samego budowania to za pomocą czegoś w rodzaju drukarki 3d można tworzyć różne przedmioty od skrytek pocztowych w których możemy przekazać sobie przedmioty, przez generatory mocy, schrony przeciwdeszczowe, mosty czy nawet kryjówki w których odpoczniemy i naładujemy baterie. Tak więc podróżują wzdłuż rzeki nie mając materiałów na most czy samej drabiny, która za most może posłużyć mamy niemal pewne ze za chwile natrafimy na przejście na drugą stronę postawione przez innego gracza. Wspólnymi siłami „kurierów” możliwe jest zbudowanie autostrady, która pociągnie się prawie przez cały kraj a dostępna będzie dla wszystkich graczy połączonych ze sobą. Taka budowa niestety wymaga czasu i materiałów. Grając online znajdziemy też paczki zgubione czy celowo pozostawione przez graczy. Taką paczkę możemy samodzielnie dostarczyć do odbiorcy lub po prostu przekazać ją do terminala zleceń, gdzie przejmie ją inny kurier i dostarczy, oczywiście takie zachowania są odpowiednia nagradzane.

 

 

Wynurzeni mogą zjawić się w każdej chwili.

 

 

Sam w sobie system rozwoju postaci nie przypomina żadnego znanego nam do tej pory, w sumie mały wpływ mamy na to jakie umiejętności zyska Sam. Każe zlecenie jest odpowiednio podsumowywane i punktowane od czasu dostawy po przebyty dystans, stan ładunku czy jego wagę. Zdobyte punkty w danej kategorii sumują się a ich ilość im wyższa tym lepsze bonusy dodaje. Zwiększyć można np. maksymalny udźwig czy czas zużycia sprzętu. Jest to jednak tylko mała kosmetyczna można powiedzieć zmiana. Jeśli liczyliście na masę aktywnych czy pasywnych umiejętności to się rozczarujecie.

 

 

Górskie szczyty to teren wyjątkowo trudny, nawet dla najlepszych kurierów.

 

 

Wrócę jeszcze na chwilę do wątków fabularnych a właściwie do samych bohaterów. To klasa sama w sobie. Rewelacyjnie napisane postacie i charaktery to coś co naprawdę robi tutaj robotę. Każda postać skrywa tajemnicę które z czasem ujrzą światło dzienne i każda jest tak różna i wyjątkowa od innych a jednocześnie każda się uzupełnia. Zupełny majstersztyk i mało, gdzie zaobserwować możemy zjawisko, że praktycznie każdy bohater i jego życiorys są przemyślne od początku do końca. Do tego twarze i głosy które doskonale znamy z kin i seriali to po prostu coś rewelacyjnego.

 

 

Różnorodność charakterów i życiorysy postaci to absolutny "majstersztyk".

 

 

Zmierzam powoli do końca, ale wspomnieć muszę jeszcze o oprawie, grafika potrafi zwalić z nóg, gra wygląda obłędnie, zwłaszcza tereny górskie położone wysoko nad poziomem morza gdzie wśród zaśnieżonych szczytów szaleją wiatry i burze. W sumie nie ma się co dziwić. Mankamentem jest jednak zbyt mały interfejs który dla siedzących w dość sporej odległości od telewizora może być uciążliwy. Rewelacyjna ścieżka dźwiękowa w której można się zakochać (nowa playlista na moim Spotify wleciała już po pierwszym dniu gry), kiedy idąc przełęczą odpalają się nam utwory Low Roar to klimat rośnie do rozmiaru kosmosu. Momentami naprawdę czułem się jakbym tam był. Gra chodzi płynnie i praktycznie nie ma w niej błędów, przynajmniej ja nie napotkałem takiego.

 

 

Wspaniałe krajobrazy wzbogacone są rewelacyjną ścieżką dźwiękową.

 

 

Podsumowując Hideo stworzył coś co na długo będzie siedzieć w mojej głowie. Zakręcona psychodeliczna i momentami niezrozumiała fabuła, która przepełniona jest dziwnymi typowymi dla Japońskich produkcji scenami i zwrotami akcji, w której panuje całkowity chaos i brak zrozumienia tylko po to, aby na końcu wszystko ułożyło się w jedną całość niczym kostka Rubika. Filmowy rozmach opowieści, która intryguje i porywa od początku do końca trzymając w napięciu. Rewelacyjna gra, od której ciężko miałem się oderwać. Dająca przyjemność i satysfakcje z gry, podróżowania i odkrywania świata. Niejednokrotnie mając możliwość skorzystania ze skrótu wybierałem cięższą trasę, aby cieszyć się drogą. Elementy skradanki, akcji i eksploracji, która jest tutaj na pierwszym miejscu. Świetna mechanika i o dziwo brak nudy. Kiedy kilka miesięcy temu ktoś powiedział mi, że zakocham się w Death Stranding to wyśmiał bym go w twarz. Byłem w błędzie, tej grze nie ma czego zarzucić. Tak moi drodzy! 10/10 - Game of the Year 2019!

Panie Kojima, udowodnił Pan, że zasługuje na tytuł mistrza, za którego wielu Pana uważa od kilkudziesięciu lat! Jeszcze raz czapki z głów!


Jeśli spodobał Ci się wpis - kliknij
Polubiło 8 użytkowników

Komentarze
Dodaj komentarz
Bądź pierwszą osobą, która skomentuje ten wpis
Zobacz także
Opublikowano przez PlayStation Freak
dnia 21.10.2022 godz 12:00
Plague Tale: Requiem - Recenzja bez spoilerów.
Plague Tale: Requiem - Recenzja bez spoilerów.
Opublikowano przez PlayStation Freak
dnia 03.09.2021 godz 13:00
The Medium - Recenzja!
The Medium - Recenzja!
Opublikowano przez PlayStation Freak
dnia 29.06.2021 godz 13:00
Ratchet and Clank: Rift Apart - Recenzja!
Ratchet and Clank: Rift Apart - Recenzja!
Opublikowano przez PlayStation Freak
dnia 10.05.2021 godz 14:52
Resident Evil: Village - Recenzja!
Resident Evil: Village - Recenzja!
 
Autor bloga
PlayStation Freak
O mnie

PlayStation Freak - Maniak od 1997.

Witajcie, chcecie wiedzieć kim jestem i dlaczego to robie? Już wyjaśniam.
Nazywam się Kamil i od 24 lat jestem graczem.

Wszystko oczywiście zaczęło sie dużo wcześniej ale maj 1997 uważam za oficjalną datę początku mojego szaleństwa. Często słyszę jak ludzie zastanawiają się: “Gdzie do cholery są moje pieniądze z komunii” :)

Ja doskonale wiem otóż pieniądze z Pierwszej Komunii już na następny dzień trafiły do małego sklepu RTV na osiedlu a ja stałem się dumnym posiadaczem pierwszego PlayStation. Od tamtego czasu dzielnie brnę przez kolejne generacje mojej ukochanej konsoli próbując łączyć życie osobiste, pracę, z wirtualnymi światami i postaciami - jak na razie skutecznie. :)
 


Powiązane produkty
Facebook