Opublikowano przez Ryudo-Kai dnia 21.02.20 godz: 20:38
Hyrule Warriors | Recenzja Wii U

Hyrule Warriors | Recenzja Wii U

 

Nintendo ma swoje własne drogi, niekoniecznie są one zgodne z tym co oczekują gracze, ale gdy da się im szansę to okazuje się, że wcale nie zboczyli z prawilnej ścieżki a jedynie znaleźli nową odnogę prowadzącą do celu. Hyrule Warriors, to wykorzystanie starych bohaterów i pomysłów w nowy sposób! Ciekawi jak to wyszło? To zapraszam do recenzji, standardowo w dwóch wersjach. Dla chetnych wideo >tutaj<

 

 

Przygody bohaterów z uniwersum The Legend of Zelda, opowiadają alternatywną historię spoza całej sagi gier. Księżniczkę Zelde od jakiegoś czasu nawiedzają koszmary, w których jej królestwu grozi niebezpieczeństwo. Jakaś tajemnicza siła chce aby do świata znów powrócił mrok. Zelda postanawia nie zwlekać i zacząć poszukiwania prawdziwego bohatera, który pomoże wyzwolić świat spod nadchodzącego jarzma zła. Nagle w trakcie obserwacji treningu armii królewskiej, dochodzi do spełnienia przepowiedni ze snu… Na królestwo nadciąga mroczna horda. Nasza dzielna księżniczka postanawia stawić jej czoła razem ze swoim pomocnikiem, tylko jeden rycerz nie stchórzył i nie wrócił do koszar, jest nim Link! Tak właśnie prawdziwy bohater znalazł się sam, tuż pod nosem! Czas więc dowiedzieć się dlaczego siły zła znów zaatakowały oraz kogo królestwo Hyrule ma po swojej stronie. Czas zebrać drużynę i skrzyżować miecze walce dobra ze złem!

Kto nie podkochiwał się w pięknej księżniczce za dzieciaka?

 

Jeśli oczekiwaliście, że Hyrule Warriors będzie podobne w stylu jaki znamy do tej pory z poczynań naszego zielonego bohatera Linka, to ta gra sporo Was rozczaruje. Jeżeli jednak jesteście otwarci na eksperymenty to możecie się bardzo mile zaskoczyć! Odejście od klasycznego schematu i wprowadzenie mechaniki rodem z gier Dynasty Warriors, czy Sengoku Basara, lepiej znanego na zachodzie jako Devil Kings, to interesujący zabieg, który wprowadził w to uniwersum pewien powiew świeżości! Mówię to z czystym sumieniem gdyż jako oddany fan księżniczki Zeldy zagrywałem się w tę serię od najmłodszych lat! W spin offie w nasze ręce trafiają poszczególni bohaterowie tego świata. Gra pozwala nam wcielić się w takie postaci jak sam Link, Shelik, Impa, przywódcy nacji zamieszkujących uniwersum, a także inne znane persony, nie tylko stworzone na potrzeby tejże gry. Jest w czym wybierać!

Na zdjęciu zaprezentowana jest tylko garskta dostepnych bohaterów, bo po co psuć Wam zabawę! Trzeba zagrać i ich odblokować!

 

Ale przejdźmy więc do sedna czyli siekania wrogów wybraną bronią. Nasze ataki możemy podzielić na klasyczne combo skonstruowane z słabych i silnych ataków. Te z kolei w trakcie rozwoju naszej postaci, ulegają przekształceniu wraz z naszym postępem. Przykładowo kombinacja lekki atak, znów lekki, a potem przytrzymanie silnego da nam zupełnie inny ruch niż ta sama opcja wykończona po prostu wciśnięciem na końcu silnego ataku. Nasze combosy różnią się w zależności od wyklikanej kombinacji! Ten aspekt czyni tę rozgrywkę bardzo ciekawą, bo nie ukrywajmy latanie po mapie od znacznika do znacznika i siekanie hordy wrogów z jedną jedyną kombinacją znudziłoby gracza na śmierć. Cieszę się, że twórcy pomyśleli i zadbali o różnorodność. Wykonywanie za każdym razem innego comba pozwala uniknąć nudy a także wymaga od nas czynnego uczestnictwa w tym co się dzieję na ekranie, a nie bezmyślnego mashowania przycisków. Dodatkowo uprzyjemnia to rozgrywkę pod względem wizualnym ale do tego jeszcze wrócę później.

Zapewne domyślacie się, że to jednak nie wszystko i macie rację, bo oprócz klasyki mamy także finishery, te możemy aktywować po naładowaniu określonych wskaźników. Mniejszy znajdujący się tuż pod paskiem zdrowia, aktywuje specjalny atak dedykowany dla dzierżonego oręża. Drugi najbardziej po lewej, będący wyznacznikiem punktów magii, ładuje się w trakcie rozgrywki i walki z przeciwnikami. Możemy także zbierać specjalne wazoniki, które wypadają z kapitanów posterunków i uzupełniają go nieco szybciej. Gdy już się napełni pozwala on nam odpalić atak będący najsilniejsza bronią naszej postaci. Na krótki moment wzmacnia bazowe statystyki, zadając przy tym nie tylko dużo większe obrażenia przeciwnikom, ale także tuż przed wyczerpaniem aktywuje się cała skumulowana moc zadając przy tym ostateczne uderzenie. Cała magia tego systemu walki polega na jak najlepszym żonglowaniu combosami, im więcej i efektowniej będziemy z nich korzystać tym większe bonusy otrzymamy po pokonaniu potworów, szybciej przedrzemy się do bossa, a także z lepszym wynikiem zakończymy dany etap.

Siekanie wrogów różnym orężem i combosami to czysta frajda! Zwłaszcza gdy jest ich cała horda do okoła!

 

Jak wspomniałem wcześniej aby odblokować w drzewkach rozwoju nasze combosy, musimy zbierać wypadające materiały z pokonanych na placu boju wrogów. Im więcej i rzadszych zdobędziemy tym szanse na szybki rozwój są większę. Technicznie rzecz biorąc wypadają one losowo. Jednak w praktyce często bywa tak, że aby mieć dostęp do potrzebnych materiałów, na przykład dla Linka, musimy rozegrać scenariusz dla Lany. Analogicznie aby uzyskać wymagane przedmioty niezbędne do rozwoju Lany musimy rozegrać scenariusz dla kolejnej innej postaci. Czasem uda się też, że uzbieramy na tyle potrzebnych itemów by obdzielić kilka postaci na raz. No ale wracając już do samych drzewek, nie są one jakoś bardzo skomplikowane, wszak ta gra to nie RPG, tylko klasyczny slasher, w którym mamy posiekać wrogów a nie bawić się w rozwijanie bohaterów..

Tu moim zdaniem pojawia się pierwszy zarzut, który wedle mojej opinii nie jest tak doszlifowany jak reszta gry. Wszystkie postaci posiadają dokładnie ten sam wzór rozwoju, tzn. zarówno dla Linka i Lany schemat rozwoju wyglada tak samo. Aby lepiej to zobrazować posłużę się małym uproszczeniem, Lana jest postacią magiczną atakuje za pomocą magicznej księgi, Link zaś typowym szermierzem z mieczem i tarczą. Ich drzewka mają dokładnie taki sam wygląd i ścieżkę rozwoju. Mimo, że używają zupełnie innego oręża schemat odblokowania combo uzupełnia się w ten sam sposób, jedynie różnią się wykorzystane materiały do ich uzyskania.

Jednych to zadowoli a inni pomyślą, że ktoś poszedł na łatwiznę. Każdy medal ma dwie strony i z obiema mogę się zgodzić. Jednak osobiście bardziej obstaję przy opcji im mniej tym lepiej. Choć wspomniany wyżej element mógł zostać bardziej zróżnicowany, to pamiętajmy, że celowo nie jest on tak rozbudowany jak w klasycznym RPGu. 

Rozwój może i prosty, ale za to skuteczny.

 

Kilka słów należy także powiedzieć o grafice. Bo ta mimo leciwego wieku Wii U oraz faktu, że to czasy zeszłej 7 już generacji konsol, to ma się całkiem dobrze. Nie wiem czy jest się w zasadzie do czego tutaj przyczepić? Horda przeciwników może czasem sprawić, że coś nam zachrupie klatkarzem, czy lekko przytnie obraz. Ale biorąc pod uwagę te wszystkie efektowne comba, które wykonujemy, towarzyszące im efekty świetlne, a także kapitalne animacje podczas poruszania się naszą postacią w trakcie ich wykonywania, to są to bardzo małe mankamenty, które moim zdaniem nie wpływają znacząco na odbiór gry. Natomiast można zarzucić grze małą różnorodność napotkanych przeciwników. Nie ważne czy gramy początkowy czy późniejszy scenariusz, przewijają się te same typy wrogów. Fakt, faktem to tylko mięso armatnie, wystawione na rzeź naszych ataków, ale miło by było zobaczyć jakieś urozmaicenie. Nie tyczy się to bossów, ponieważ nasze potyczki, które rozegramy z nimi wymagają od nas nie tylko ślepego klikania w przyciski, ale odrobinę strategii i ogłady. Nierzadko również zanim rozpracujemy jak mamy pokonać naszego wroga to poumieramy od jego ataków dosyć często.

Walki z bossami wymagają od nas i umiejetności gry i taktycznego rozpracowania wroga.

 

Jeśli zaś chodzi o scenerie to na niektórych arenach, tekstury w oddali potrafią nazwijmy to rzucić się w oczy, ale dalej przypominam to Wii U! Miejmy trochę wyrozumiałości! Za to zupełnie nie mogę powiedzieć złego słowa o muzyce i efektach dźwiękowych. Usłyszymy wszystkie klasyczne dla tego cyklu gier dźwięki i utwory, znane chyba każdemu wyjadaczowi gier sygnowanych tytułem Zelda. Okrzyki bojowe naszych postaci także idealnie pasują do tego co przedstawiono na ekranie, pomimo, że dubbingi angielskie bywają różne w grach, tak tutaj możemy grać spokojnie, bez obaw, że jakaś barwa niskiego głosu została przypisana do drobniutkiej kobietki. 

Jakie są zatem główne wady? Aspektem przemawiającym na niekorzyść gry to jej monotonia wdzierająca się po rozegranym już “entym” scenariuszu. Ci sami wrogowie, zadania polegające w zasadzie na tym samym, chociaż z pewnymi wyjątkami! No i wcześniej wspomniane krachy graficzne. Ale to nie to jest tu najgorszę, te rzeczy każdy fan przepije potionem i będzie grał dalej dla feelingu, bohaterów i genialnej mechaniki. Paradoksalnie największą wadą samej gry jest to, że powstała na WiiU, gdzie sterowanie za pomocą padleta jest wręcz karykaturalne. Jeśli nie posiadacie pro kontrolera dla tej konsoli, to rozgrywka na padlecie będzie bardzo uciążliwa. Nawet pomijając już kwestię ergonomii samego urządzenia, to trzeba pamiętać, że rozładowuje się ono dość szybko co znacząco utrudnia długie posiedzenia przed grą. Dobrze jest więc zaopatrzyć się w taki kontroler, bo jego wbudowana bateria, starcza na kosmicznie długie rozgrywki! Wtedy przy odrobinie cierpliwości i wytrwałości dostajemy grę godną, a nawet może i o wiele lepszą niż tuzy tego gatunku. 

Mimo swoich lat grafika nie postarzała się aż tak bardzo. Nie ma cudów ale tragedii też nie!

 

Hyrule Warriors to bardzo niedoceniony i zapomniany tytuł, a który przy odrobinie czasu warto nadrobić. Zwłaszcza, że główną wadę możecie ominąć bo na Switcha została wydana reedycja gry pod nazwą Definitive Edition, która posida nieco lepszą grafikę, wydajność a także wszystkie postaci z DLC. Jeśli zatem, macie WiiU wybór jest prosty, jeśli Switcha jeszcze prostszy! Jak dla mnie mocne 8.5/10. Dzięki za uwagę i do następnego! 

 


Jeśli spodobał Ci się wpis - kliknij
Polubił 1 użytkownik

Komentarze
Dodaj komentarz
Bądź pierwszą osobą, która skomentuje ten wpis
Zobacz także
Opublikowano przez Ryudo-Kai
dnia 12.07.2023 godz 19:36
Shadows of the Damned | Recenzja
Shadows of the Damned | Recenzja
Opublikowano przez Ryudo-Kai
dnia 16.06.2023 godz 18:31
Sakuna: Of Rice and Ruin | Recenzja
Sakuna: Of Rice and Ruin | Recenzja
Opublikowano przez Ryudo-Kai
dnia 04.02.2023 godz 11:15
Hi – Fi Rush | Recenzja
Hi – Fi Rush | Recenzja
Opublikowano przez Ryudo-Kai
dnia 09.12.2022 godz 13:53
Granblue Fantasy Versus | Recenzja
Granblue Fantasy Versus | Recenzja
 
Autor bloga
Ryudo-Kai
O mnie

Geek od urodzenia. Poczatkowo wierny Atari i Comodore, później zatwardziały PCtowiec, by od czasu PS2 wrócić do łask konsol. Teraz nie ma już znaczenia platforma tylko gry! Oprócz tego wielbie Marvela, książki Zambocha, oraz szeroko pojętą fantastykę. Czasem jeszcze jakieś anime lub serial obejrzę :)
 


Powiązane produkty
Facebook