Opublikowano przez Ryudo-Kai dnia 29.08.21 godz: 09:43
Little Nightmares 2 | Recenzja NS

Little Nightmares 2 | Recenzja NS

Little Nightmares 2 to sequel wydanej w 2017 roku gry o tym samym tytule. Ja osobiście nie miałem okazji zagrać w jedynkę. Dlatego od razu zadałem sobie pytanie, czy bez jej znajomości można cieszyć się dwójką? Odpowiedzi postaram się udzielić w recenzji Little Nightmares 2 na Nintendo Switch. Jak zwykle zachęcam do obejrzenia recenzji wideo!

To będzie krótka recenzja bo sama gra w sobie nie jest długa i można ją ukończyć przy sprzyjających warunkach w jeden weekend. 
Mono nasz główny bohater, zostaje przeniesiony oraz uwięziony w dziwnym, obrzydliwym i zniekształconym świecie. Wszystko to za sprawą tajemniczej wieży transmisyjnej. Już na początku naszej wędrówki odnajdujemy dziewczynkę o imieniu Six, która nieco później przywdziewa ikoniczny dla serii żółty płaszcz przeciwdeszczowy. W tej niemej przygodzie, bohaterowie razem przemierzają ten obskurny i pełen dziwactw świat aby dotrzeć do sprawnego odbiornika telewizyjnego, aby znaleźć ten właściwy “kanał”, który zaprowadzi ich w bezpieczne miejsce. No i to w zasadzie tyle.

Wieża zamieniająca ludzi w bezmózgie istoty.

 

Gra utrzymana jest w kanwie horroru, ale nie takiego sztampowego gdzie za rogiem czeka na nas straszak. Little Nightmares II przeraża w zupełnie inny sposób, bo poprzez całą otoczkę świata przedstawionego, a także trzymając nas w napięciu z niewiedzą, co czyha na nas za rogiem! W innych recenzjach często porównuję się tę grę z Limbo, choć ja uważam, że to nie jest trafne porównanie. Owszem element wspólny, czyli atmosfera nieustannej grozy się zgadza, ale tutaj czuć, że jest coś więcej. Dlaczego? Ponieważ w tym świecie żyją karykaturalne, a zarazem straszne istoty, które przedstawiają zdeformowanych ludzi! Czyni z nich to prawdziwe monstra, po których nigdy nie wiadomo czego możemy się spodziewać. Gęsty klimat aż wylewa się z naszych telewizorów niczym z japońskiej wersji Kręgu. 

Karykaturalne istoty ludzkie.

 

Jeśli zaś chodzi o rozgrywkę to Mono może poruszać się w pełnym trójwymiarze choć lwia część rozgrywki utrzymana jest w tak zwanym 2.5D gdzie przemierzamy, ciemne, ponure i obskurne lokacje. Aby popchnąć fabułę naprzód będziemy rozwiązywać zagadki logiczne, samodzielnie bądź też przy pomocy Six. Nie mniej jednak nie są one jakoś skomplikowane. Dużo częściej przyjdzie nam się zastanowić gdzie mamy się schować, jak przejść albo dostać się w odpowiednie miejsce aby być niezauważonym, niż dręczyć nasz mózg nad rozwiązaniem konkretnej łamigłówki. Dodatkowo elementem wzbogacającym rozgrywkę są momenty kiedy musimy stoczyć pojedynek. Nie jest to co prawda obecne w każdym etapie gry, ale warto o tym wspomnieć. Przypomina to troszeczkę takie little soulsy gdzie musimy wyczekać aż atakująca nas kukła wykona swój ruch, a my w odpowiednim momencie zadamy śmiertelne uderzenie.

Na każdym kroku wszystko chce nas zaatakować i zabić.

 

Zdecydowanie jednak odradzam grać w Little Nightmares 2 na padzie, wibracje joy conów idealnie odwzorowują to co dzieje się na ekranie i ich specjalne właściwości tylko podkręcają nastrój panujący w grze. Warto tutaj wspomnieć także, że gra cierpi na “Assasynizm” przykładowo, gdy chcemy skoczyć od ściany w konkretnym kierunku, Mono często wybierze przeciwny w stosunku do tego wybranego przez gracza. 
Po chwili jesteśmy się w stanie do tego przyzwyczaić ale przy sekwencjach gdy uciekamy przed bossami, a dodatkowo zjadają nas nerwy, bywa to mocno frustrujące! Stosunkowo często przyjdzie nam powtarzać checkpoint właśnie dlatego, że nie uda się nam skoczyć na czas w odpowiednie miejsce, albo Mono po prostu się gdzieś zaklinuje. To mocno denerwuje bo przy śmierci musimy powtarzać wszystko od początku od miejsca auto zapisu, niezależnie czy dokonaliśmy jakiegoś progresu czy nie.

Ciągle jednak wspominam o tych ponurych i brudnych lokacjach, a jest ku temu powód! Bo choć gra na pierwszy rzut oka może wydawać się mało interesująca, a także z nie najlepszą grafiką, tak jest to bardzo złudne wrażenie! Gdy tylko przystaniemy na moment i przyjrzymy się detalom, jak choćby porozrzucane buty, jakieś skrawki materiału, czy wszystkie meble, które widzimy w tle gry dostrzeżemy, że zostały one zaprojektowane bardzo skrupulatnie. Wszystko to doprawione jest pojawiającą się w określonych momentach trzymającą w napięciu muzyką. Małe koszmarki skupiają się na małych detalach ale to właśnie dzięki nim czuć ten gęsty klimat!

Lokacje choć początkowo nijakie z biegiem gry nabierają charakteru.

 

Przejdźmy więc do sedna, czy warto grać w dwójkę bez znajomości jedynki? No dobrze ale przytomni widzowie zapytają: “Skoro nie grałeś to jak masz zamiar na to odpowiedzieć?” Normalnie. Pewne nawiązania są bardzo oczywiste i nawet bez szczegółowej znajomości pierwszej części od razu rozpoznamy niektóre rzeczy i zaświta nam w głowie “Gdzieś to już widziałem!” Przykładowo wspomniany na samym początku ikoniczny żółty płaszcz. Jest to najbardziej rozpoznawalny element jedynki. Jestem jednak przekonany, że jest ich znacznie więcej, ale to nie powód aby nie grać w dwójkę.
Myślę, że więcej stracimy jeśli chodzi o timeline gry. Bo z tego co czytałem na forach, grając w obie części można rozszerzyć nieco to co prezentuje sobą fabuła. Nie będę jednak tego zdradzał, bo zainteresowani znajdą to sami, a reszta pewnie zagra w jedynkę

Czy warto zatem? Odpowiem krótko. Tak, warto. Nie jest to system seller bo wyszedł także na inne platformy, nie jest też doskonały ale też nie jest crapem. Daje mu ocenę 7.5/10. Gra jest bardzo dopracowana, ma gęsty wylewający się z ekranu klimat i jak na małą produkcję świetną grafikę. Troszkę szkoda, że bardzo często do szewskiej pasji doprowadza nas klinowanie się Mono oraz assassynowe skoki, ale trochę opanowania oraz rozwagi i da się to przezwyciężyć. Grajcie śmiało! Nawet bez znajomości jedynki, bo zakończenie zwali Was z nóg!


Plusy
Grafika
Klimat
Fabuła opowiadana bez słów
Lokacje
Minusy
Czasem nie zaskoczy sterowanie
Miejscami za łatwa
Ocena
7.5
Warto zagrać
Graliśmy na: Nintendo Switch
Warto zagrać

Jeśli spodobał Ci się wpis - kliknij
Polubiło 2 użytkowników

Komentarze
Dodaj komentarz
Bądź pierwszą osobą, która skomentuje ten wpis
Zobacz także
Opublikowano przez Ryudo-Kai
dnia 12.07.2023 godz 19:36
Shadows of the Damned | Recenzja
Shadows of the Damned | Recenzja
Opublikowano przez Ryudo-Kai
dnia 16.06.2023 godz 18:31
Sakuna: Of Rice and Ruin | Recenzja
Sakuna: Of Rice and Ruin | Recenzja
Opublikowano przez Ryudo-Kai
dnia 04.02.2023 godz 11:15
Hi – Fi Rush | Recenzja
Hi – Fi Rush | Recenzja
Opublikowano przez Ryudo-Kai
dnia 09.12.2022 godz 13:53
Granblue Fantasy Versus | Recenzja
Granblue Fantasy Versus | Recenzja
 
Autor bloga
Ryudo-Kai
O mnie

Geek od urodzenia. Poczatkowo wierny Atari i Comodore, później zatwardziały PCtowiec, by od czasu PS2 wrócić do łask konsol. Teraz nie ma już znaczenia platforma tylko gry! Oprócz tego wielbie Marvela, książki Zambocha, oraz szeroko pojętą fantastykę. Czasem jeszcze jakieś anime lub serial obejrzę :)
 


Facebook