Opublikowano przez Ryudo-Kai dnia 28.03.21 godz: 21:01
Monster Energy Supercross – The Official Videogame 4 | Recenzja

Monster Energy Supercross – The Official Videogame 4 | Recenzja

Wśród gier sportów motorowych, próbowałem się zarówno z symulatorami jak arcadami. W żadnym gatunku nie paliłem sprzęgła! Z takim właśnie podejściem zacząłem grać w Monster Energy Supercross – The Official Videogame 4. Jakie są moje wrażenia? Tego dowiecie się z recenzji.

Tym razem będzie to krótka rozprawka. Gra zupełnie mi nie podeszła. Jednak chce być z Wami szczery, więc tekst będzie zawierał tylko tyle informacji na ile starczyło mi sił przebrnąć przez ten tytuł i na ile doedukowałem się w temacie licencji, mechaniki czy fizyki zaimplementowanej do gry. Nie podszedł, może dlatego, że nie jestem fanem tego sportu w życiu i nie poczułem z nim, ani z tym tytułem żadnej więzi, żeby przytrzymało to mnie przy konsoli dłużej. 

Kampania ma typowe dla takich gier rozwiązania, od zera do bohatera. Pniemy się po szczeblach hierarchii, z najniższego poziomu do championa całej ligi, po drodze zdobywając to kolejne tytuły mistrzowskie. Między kolejnymi zawodami, które odbywają się cyklicznie co weekend, możemy rozgrywać treningi. Te nieco polepszą nasze umiejętności przed kolejnymi rozgrywkami, jednak to od naszych umiejętności zależy cała rozgrywka.
Do pomocy przed rozpoczęciem zawodów w nasze ręce zostaną nam oddane małe usprawnienia. Lekki tuning motocyklu, gdzie będziemy mogli modyfikować środek ciężkości, czy to jak będzie się zachowywać na zakrętach. Ostatnimi czasy modne stało się także dodawanie drzewek rozwoju bohatera w grach sportowych. Ogólnie nie jest to zły pomysł i rzeczywiście czuć w trakcie jazdy progres wraz z postępem kampanii gdy wyposażymy naszego bohatera w daną zdolność, ale na początkowych poziomach jazda to prawdziwe utrapienie, więc nie jest to do końca też takie dobre.

Na początek mamy do wyboru kilka znanych marek motocykli.

 

Trzeba to głośno powiedzieć gra nie jest dla każdego! I jeśli chcecie w nią zagrać z myślą jak ja, że poziom Easy załatwi sprawę to jesteście w błędzie. Produkcja jest nastawiona na typowych hardkorowców tematu, którzy znają się i na motocyklach jak i na samym sporcie. Ludziach, którzy już na etapie jazdy będą przewidywać jak zachowywać będzie się motocykl na torze, a także dostosują go bezpośrednio pod dany typ zawodów. 

Rzekłbym, że to takie masochistyczne przeżycie w kategorii wyścigów, a stwierdzenie, że przewracałam się w trakcie jazdy więcej niż umierałem w soulsach chyba najlepiej zobrazuje Wam wyśrubowany poziom trudności. Trzeba wykazać się nie lada cierpliwością i opanowaniem, aby nie rzucić padem w telewizor przy każdym kolejnym wypadnięciu z toru. Chyba lepiej w takim razie nie wspominać o poziomie trudności “realistic” bo to dla mnie w tym momencie zupełnie jakaś abstrakcja. Ale żeby nie było to muszę wspomnieć także o jedynym ułatwieniu jaki mamy do dyspozycji. Opcja rewind. Pozwala ona nam cofnąć ostatnie kilkanaście sekund naszej jazdy, coś na wzór tego jak działało to w pierwszym GRID’idzie. Jedyny kryjący się w tym haczyk to, to że możemy z tego skorzystać 3x na cały wyścig. 

Jazda bywa albo zaskakująco dobra, albo tragicznie beznadziejna.

 

Trochę też nie ogarniałem tego jak w grze ciekawie zachowuje się fizyka. Działa jakby dwubiegunowo, raz oddziałują wszystkie siły, przeciążenia, grawitacji, a czasem jakby nie działała żadna. Nie potrafię Wam powiedzieć z czego to wynika, nie mniej jednak daje to o sobie znać w trakcie jazdy, i chyba jest największym wrogiem całej gry. Ni stąd, ni zowąd jedziemy i spodziewamy się, że wszystko zadziała tak jak powinno, po czym, hyc o podłogę i motor **** bęc! Potwornie irytująca sprawa!

Są jednak rzeczy a raczej elementy, które wykonane są tak, że szczęka opada. Przykładowo to jak wygląda piasek wylatujący zza kół i jego oddziaływanie! Chyba nie widziałem w żadnej grze tak realistycznie oddanej fizyki działającej właśnie na to podłoże. Gdy w nie wjedziemy, nasz motocykl rzeczywiście porusza się mozolnie, lekko go znosi, a gwałtowny skręt powoduje niekontrolowaną reakcję. Chciałbym to zobaczyć w grach typu Dirt, czy WRC. To byłby prawdziwy game changer!
Dodatkowym plusem jest także grafika, bo choć niektóre elementy, patrz błoto na torze, wyglądają kiepsko, to modele postaci, sam cross, czy otoczenie to całkiem przyjemne doznanie. Szczególnie mocno ujął mnie mały detal z numeracją i nazwą zawodnika. Po pierwsze nasz wybrany numer ładnie pojawia się na motocyklu, to po drugie na naszej koszulce wpisane jest imię i nazwisko, wybrane podczas projektowania naszego wirtualnego sportowca! Mały detal  cieszy! A propos detali, to w trakcie tworzenia zawodnika, i nadawania mu numeru startowego nie możemy wybrać, numerów zarezerwowanych dla obecnych sław. Piszę obecnych bo gdy wzbijemy się w szczebelkach kariery, albo pokochamy nasz obecny numer albo zmienimy go na przysłowiowy numer jeden. Trzeba także zaznaczyć, że wszystkie zawody odbywają się na licencjonowanych torach, to samo tyczy się wyżej wspomnianych numerowanych zawodników. Miło, że nie oszczędzono na to pieniędzy, szanuje bardzo oddanie takiej dbałości do licencji. Dla fanów będzie to nie lada gratka! 

Zarezerwowane numery, muszą zaczekać na godnego następcę.

 

Kolejnym wielkim plusem gry będzie edytor torów, zupełnie jak w przypadku Herosów III, projektowanie własnych map do przejazdów potrafi wyjąć człowieka z życiorysu na długie godziny. Myślę, że na upartego to taki mały ukłon w stronę bardzo starej gry na NES’a Excitebike, gdzie także mogliśmy zaprojektować własne trasy. Tutaj jednak jest to w pełnym trójwymiarze i o wiele większym rozmachem.

Grafika prezentuje się całkiem, całkiem. Szczególnie ekrany prezentujące nas na żywo.

 

Czy zatem Monster Energy Supercross – The Official Videogame 4, to zła gra? Bardzo trudno odpowiedzieć mi na to pytanie ponieważ, ja nie jestem jej docelowym odbiorcą. Tytuł otrzymałem do recenzji, więc starałem się być jak najbardziej obiektywny i przekazać Wam suche fakty. Na plus zaliczam wierność licencji (zrobiłem research), fizykę terenu, soundtrack i edytor tras. Na minus i to ogromy fizyka, która nie raz postawi nam włosy na głowie jak u Einsteina, i to, że gra jest tak naprawdę tylko dla fanatyków. Nie będę oceniał tej gry numerycznie i pozostawiam to Wam, bo osoba lubiąca się w temacie oceni ten tytuł bardzo pozytywnie, dla laika będzie to jak rozmowa ze ślepym o kolorach. 

PS – nie wytrwałem aż tyle w grze by zrobić z niej materiał wideo


Plusy
Licencja
Fizyka podłoża
Idealna dla fanów
Minusy
Tylko dla fanów
Model jazdy
Fizyka
Poziom trudności
Graliśmy na: PlayStation 4

Jeśli spodobał Ci się wpis - kliknij
Polubiło 0 użytkowników

Komentarze
Dodaj komentarz
Bądź pierwszą osobą, która skomentuje ten wpis
Zobacz także
Opublikowano przez Ryudo-Kai
dnia 12.07.2023 godz 19:36
Shadows of the Damned | Recenzja
Shadows of the Damned | Recenzja
Opublikowano przez Ryudo-Kai
dnia 16.06.2023 godz 18:31
Sakuna: Of Rice and Ruin | Recenzja
Sakuna: Of Rice and Ruin | Recenzja
Opublikowano przez Ryudo-Kai
dnia 04.02.2023 godz 11:15
Hi – Fi Rush | Recenzja
Hi – Fi Rush | Recenzja
Opublikowano przez Ryudo-Kai
dnia 09.12.2022 godz 13:53
Granblue Fantasy Versus | Recenzja
Granblue Fantasy Versus | Recenzja
 
Autor bloga
Ryudo-Kai
O mnie

Geek od urodzenia. Poczatkowo wierny Atari i Comodore, później zatwardziały PCtowiec, by od czasu PS2 wrócić do łask konsol. Teraz nie ma już znaczenia platforma tylko gry! Oprócz tego wielbie Marvela, książki Zambocha, oraz szeroko pojętą fantastykę. Czasem jeszcze jakieś anime lub serial obejrzę :)
 


Powiązane produkty
Facebook