Mój cykl grania w mniejsze tytuły trwa dalej, najpierw druga część Oriego, potem Blacksad Under the Skin, a teraz czwarta część Trine! Widocznie poczułem jakiś przesyt tych wysokobudżetowych produkcji, które nie dość, że rozczarują nas fabuła to jeszcze gameplayem. Tutaj przynajmniej wiem, że mogę liczyć na coś wyjątkowego.Tak właśnie okazało się z Trine 4! Zanim przejdziemy do recenzji to tutaj znajdziecie także link do wersji wideo.
Zanim rozgadam się o samej grze chcę zaznaczyć, że tytuł choć posiada 4 w tytule nie jest ściśle powiązany z poprzednimi częściami, i jeżeli Waszym pytaniem będzie, “czy opłaca mi się grać w 4 jeśli nie grałem w poprzednie gry?” To stanowczo odpowiem, że tak! Opłaca, a jedyne co straciliście to możliwość zagrania w lepsze platformówki ostatnich lat.
A wracając już do fabuły to jak to w Trine, nasza trójca herosów znów musi zebrać się razem, by w kolejnej wspólnej przygodzie uratować Księcia nie do końca z bajki! w tym epickim queście do dyspozycji mamy Maga Amadeusa, który może zarówno tworzyć jak i przemieszczać przedmioty. Rycerza Poncjusza, który głównie pełni rolę osiłka z mieczem i tarczą, oraz złodziejkę Zoyę, która swoja zwinnością, łukiem i linką pomoże nam wydostać się z nie jednych tarapatów. Nasz tytułowy Koszmarny Książę popadł w niemałe kłopoty w Akademii Astralnej, jego najczarniejsze koszmary zaczynają stawać się jawą! Ucieka więc z bezpiecznego przytułku przypominającego Hogwart sam nie wiedząc co się z nim dzieje. Nasi herosi wyruszają więc w podróż żeby go odnaleźć, ale mają nadzieję, że książę łaskawie sam się odnajdzie!
Nasz roztargniony mag Amadeus, ciągle z głową w chmurach.
W trakcie wędrówki wyruszamy do najróżniejszych krain tego bajkowego świata. Piękne, bujne i zielone lasy, kolorowe ogrody, skaliste wzgórza z obfitą roślinnością, a także komnaty pałaców, wypełnione po brzegi sztuką i przepychem. Ciemne skaliste jaskinie świecące się od minerałów, domostwo pana Borsuka i pani Jeżowej, pełne kwiecia łąki, polany z szumiącymi od wiatru trawami i rozlewiska pełne błękitnej jak niebo wody, a także pełnych magii i tajemnic ruin. To Wszystko wygląda jak kolorowe ilustracje z bajek dla najmłodszych. Krajobrazy zachwycają nas barwną kolorystyką, na która aż spogląda się w milczeniu chcąc nacieszyć oczy! Oprawione jest to w klasycznej i najlepiej przyjętej przez fanów serii grafice 2.5D. Po nieudanym eksperymencie z częścią trzecią, jednak dobrze, że zdecydowano się na powrót do klasyki! Czasem jednak miałem wrażenie, że stylistyka samych postaci odrobinę się pogorszyła względem poprzedniczek, ale jeśli one Was ominęły to nie odczujecie żadnej różnicy, ba pewnie nawet nie zwrócicie na to uwagi.
Grafika i malownicze lokacje to zdecydowanie jeden z większych plusów tej gry.
Jednak nie grafiką ten gatunek żyje! Tego typu gry przodują w zagadkach logicznych. Tych na naszej drodze jest pełno, bo w zasadzie co ruszymy się kawałek po sekcji zręcznościowej, to już czeka na nas kolejna gdzie zręcznością musi wykazać się nasz mózg. A zagadki nie zawsze należą do najprostszych! Czasem sporo musimy się nakombinować zanim znajdziemy właściwe rozwiązanie, którego od nas oczekiwano. No to na czym one polegają? Najprościej rzecz ujmując to na torowaniu sobie ścieżki na przód. Odpowiednio postaw skrzynie, aktywuj mechanizm, jednocześnie wykorzystaj elementy zręcznościowe aby odblokować drzwi, podlej roślinę, zdobądź klucze, zawalcz z bossem zmień bohatera, połącz ich zdolności i tak w kółko. Czasem proste, czasem wymagające, ale i zabawne. Czasem trzeba pogłówkować, a czasem rozwiązać “na chłopski rozum”, mimo wszystko cieszy jak pieron! Ot cała magia Trine!
Mimo wszystko trzeba się do czegoś przyznać. Czuć w rozgrywce, że to już czwarta odsłona gry. Widać także, że twórcy starali się jak mogli byle urozmaicić czekające na nas wyzwania, jednak miałem wrażenie, że wraz z kolejną częścią jak i przechodzeniem gry albo stajemy się bardziej wyczuleni na pewne schematy, albo jednak poziom spadł. No jest też opcja, że to nasza logika się tak wyostrzyła, rzecz jasna!.
To wszystko brzmi bardzo interesująco prawda? Bajkowy kolorowy świat, trójka różnych bohaterów a do tego trzeba czasem przy grze pomyśleć. Jeśli nie mieliśmy styczności z serią Trine, to owszem gra potrafi urzec swoim urokiem, humorem oraz prostą do opanowania rozgrywką. Dla wyjadacza serii to będzie takie meh, to wszystko już było.
Chociaż w całej grze, największą ciekawostką było dla mnie zróżnicowanie zagadek dla gracza solo i w kooperacji. Chylę czoła przed deweloperami, że o to zadbali, że nie poszli na łatwiznę i nie zostawili tego samopas. Trzeba to przyznać, grając w pojedynkę szybciej znajdziemy rozwiązanie niż w grze wieloosobowej. W multi przemyślano sprawę i twórcy zdawali sobie sprawę, że te same zagadki dwójka graczy pokona w trymiga. I aby utrudnić rozgrywkę zawierają one dodatkowe elementy. Przykładowo, etap który widzicie, różnił się ilością tych świecących kul, orbów czy innych cośi-ów, niż w grze pojedynczej. Wykorzystanie elementów otoczenia a także przedmiotów, które nasz Mag może tworzyć wymagało od nas przemyślenia innej taktyki oraz wygłówkowania różniącego się rozwiązania. I muszę Wam powiedzieć, że często, największym utrudnieniem w tych zagadkach nie jest rozgryzienie ich klucza bo to w końcu załapiemy, a współpraca z drugim graczem. Wiele razy nasza wizja rozwiązania nie będzie pokrywać się z tym co uważa player 2 i zanim naprawdę zaczniemy współpracować zdrowo się na siebie wkurzymy albo pośmiejemy z głupich pomysłów!
A śmiechu w rozgrywce dwuosobowej jest co niemiara, jak już wspomniałem, dobrym przykładem może być wspólne główkowanie nad rozwiązaniem zagadki. Bardzo dobrze sprawdza się tutaj metoda “jak coś jest głupie ale działa, to nie jest głupie”, i kiedy zgodzimy się przyjąć już ten niestworzony pomysł i go zrealizować okazuje się, że faktycznie to działa…! Na plus także mogę zaliczyć bardzo intuicyjne i wygodne sterowanie, grałem w co opie z totalnym noobem growym i jeżeli on się połapał po chwili to każdy da radę! Jest jeszcze jedno coś przy czym umierałem ze śmiechu! Śmierci. Gdy gramy we dwójkę, to jest ich sporo, bo bardzo łatwo możemy sobie podcinać skrzydła. A już zwłaszcza gdy w grę muszą wejść łuki oraz lina Zoyi!
Zagadki często wymagają od nas abstrakcyjnego myślenia.
Przez całą rozgrywkę rzuciły mi się w oczy tylko dwa minusy. Pierwszy to to, że grając we dwie osoby, kamera często poganiała, któregoś z bohaterów. Brakowało jakby miejsca i przestrzeni życiowej na ekranie, bo gdy stanęliśmy po przeciwnych stronach lokacji, kamera z trudem obejmowała i ogarniała co się dzieje, a w ostateczności skutkowało to teleportacją do osoby kontrolującej rozgrywkę. To akurat było bardzo upierdliwe, a przecież wystarczyłoby oddalić nieco kamerę tak aby objąć akcje obu graczy i nikomu by to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Nie wiem jak jest w przypadku gry sieciowej bo taka opcja też istnieje, więc wypowiadam się jedynie o rozgrywce lokalnej. Jeżeli macie jakieś doświadczenie w tej kwestii dajcie znać w komentarzu.
Drugi minus polega na wtargnięciu się w pewnym momencie monotonii, kampania wydaje się być pisana na siłę i niestety pod koniec rozgrywki zaczynamy to odczuwać. No cóż wszystkiego mieć nie można niestety, ale na szczęście to drobnostka. No i ewentualnie wspomnę jeszcze o drobnych bugach, ale nie wpływają one na rozgrywkę w żadnym stopniu, a jedyne na poprawę naszego humoru, bo często dotyczą śmiesznych zachowań bohaterów w trakcie kolizji z otoczeniem.
Przyszedł więc czas oceny, i dla mnie gracza trochę już zmęczonego wysokobudżetowy grami, zagranie w małego, logicznego platformera okazało się świetną rozrywką. Oderwaniem od tego sztucznego hajpu. Kapitalnie bawiłem się grając w pojedynkę jak i w co opie. Do tego dochodzi jeszcze prześliczna grafika, wygodne sterowanie, i humorystyczne wstawki sprawiają, że z czystym sumieniem mogę wystawić tej grze ocenę 8/10. Chcę jednak zaznaczyć, że ocena będzie różnić się w zależności od tego jak dawno graliśmy w poprzednie odsłony. Im bliżej tym oczka oceny spadną w dół. Bo nie ukrywajmy aż tak bardzo się od siebie te gry nie różnią i co dla jednego będzie plusem, dla drugiego minusem.