Opublikowano przez PlayStation Freak dnia 03.03.20 godz: 14:22
Zombie Army 4 - Recenzja!

Zombie Army 4 - Recenzja!

Wskakujcie do zwariowanego pociągu, zapnijcie pasy i zanurzcie się w szaleńczo szybkiej zabawie pełnej krwi, rozbryzganych mózgów i oderwanych kończyn. Nazi Zombie czy też Zombie Army to alternatywna wizja 2 wojny światowej. Hitler wiedząc, że przegrywa, zawarł diabelski pakt z siłami piekła i przywrócił do życia hordy poległych żołnierzy. Miliony ludzi powróciło jako krwiożercze zombie siejąc strach i zniszczenie. Pomimo tego, że w podstawowej trylogii żołnierzom ruchu oporu udało się pokonać Fuhrera to świat wciąż pełen jest nieumarłych żądnych jedynie ludzkiego mięsa. Co gorsza wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że wyznawcy niemieckiego dyktatora planują sprowadzenie go z powrotem na ziemie. Gracze ponownie musza stanąć więc w szranki przeciwko niezliczonej ilości przerażających wrogów i raz na zawsze powstrzymać siły zła.

 


 Piekielne zastępy już czekają.

 

Chociaż fabuła najnowszej gry od  twórców Sniper Elite wydaję się być ciekawa i posiadać całkiem niezły potencjał to niestety. Jak w wielu produkcjach ostatnio pełni ona tylko i wyłącznie mało znaczące tło do totalnej rozpierduchy, w której może uczestniczyć do 4 graczy online. Zombie Army, to nie survival, to nawet nie horror. To po prostu trzecio osobowa strzelanka, w której prując przed siebie rozwalamy głowy, odrywamy kończyny oraz przebijamy kości na wiele sposobów. Uzbrojeni po zęby z całą masą grantów, min i potykaczy. Samemu lub ze znajomymi stanąć możemy naprzeciw wrogom w standardowych kampaniach bądź rewelacyjnym trybie hordy. Ale po kolei.

 


 Przetrwanie to najważniejszy element gry.

 

Składająca się z dziewięciu rozdziałów „fabuła” prowadzi nas przez kraje środkowej Europy. Jako jedna z kilku postaci do wyboru przemierzymy między innymi Rzym, Sardynie, Genue, zawędrujemy na Chorwację czy nawet do samego Piekła. Każdy epizod czy tam odcinek gry podzielono na cztery etapy które oddzielone od siebie są punktami strategicznymi. Schronami, w których możemy uzupełnić amunicje, apteczki oraz granty, zmienić bron lub zwyczajnie zapisać postępy i zrobić sobie przerwę w rozwałce. Cała masa przeciwników z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć to tysiące umarlaków od zwyczajnego mięsa armatniego, po ciężko zbrojnych kozaków, rzeźników wyposażonych w piły mechaniczne czy uzbrojonych w miotacze ognia lub ciężkie karabiny elitarne stwory. Zróżnicowanie wrogów jest spore i satysfakcjonujące jak liczba kończyn, które oderwiemy. Co ciekawe nawet podczas rozgrywki solo, można skalować ilość przeciwników. Spróbujcie sobie wyobrazić rzeźnie jakiej można dokonać grając w pojedynkę, kiedy naprzeciw Was stanie liczba wrogów dostosowana do trzech czy 4 graczy. O przetrwanie nie łatwo a amunicji na pewno Wam zabraknie. Jednak wyjście cało z takiej opresji sprawi, że na jednym starciu nie poprzestaniecie.

 


 Walka w ręcz równiez się sprawdzi.

 

Lokacje są stosunkowo małe, a plansze ograniczone. Do celu zazwyczaj prowadzi jedna droga, gdzie w trakcie przebijania się przez kręte uliczki, małe place, wnętrza budynków, kanały czy otwarte przestrzenie nieustanie spotykać będziemy przeciwników. Po drodze ukrytych zostało bardzo dużo różnorakich znajdziek. Od standardowych dokumentów dopowiadających kapkę historii po dziwaczne butelki z krwią czy co najważniejsze pakiety pozwalające ulepszać broń. Nasz bohater na początku rozdziału może wybrać wyposażenie, z którym rozegra misje a ulubiony przez nas rynsztunek można ulepszyć w kilku kategoriach. Wszystko za sprawa właśnie wyżej wymienionych pakietów ulepszeń, które odnajdujemy lub zdobywamy za wypełnienie specjalnych celów misji. Bądź co bądź bronie można zamienić na te znalezione w trakcje rozgrywki. Poza standardowym uzbrojeniem można wziąć w ręce broń ciężką upuszczoną przez elitarnych wrogów czy specjalne duże spluwy zadające naprawdę ogromne obrażenia. Zabrakło jednak rozwoju postaci co delikatnie może rozczarowywać, jednak twórcy ze Studia Rebellion przyzwyczaili nas już ze gry z serii Zombie Army do zbyt rozbudowanych nie należą.

 

W trakcie zabawy trafimy również do piekła...

 

Duzy aspekt gry stanowi kooperacyjny tryb online, który umówmy się jest dość istotnym elementem całej produkcji. Gra jest nastawiona na kooperacje, wręcz do niej namawia. We czwórkę nie tylko jest raźniej, ale i przeciwników jest o wiele więcej. Ruszając do boju ze znajomymi czy losowymi graczami zabawa wskakuje na jeszcze wyższy poziom. W trybie wieloosobowym twórcy oddali nam do dyspozycji kilka możliwości. Od standardowego przemierzania kampanii rozdział po rozdziale, po wybór losowego etapu dla czystej przyjemności strzelania oraz tryb Hordy. Ten drugi oferuje cztery dość duże plansze, które rozszerzają się wraz z kolejnymi falami wrogów zalewających graczy. Co ważne każdy rozpoczyna z tym samym uzbrojeniem a zrzuty zaopatrzenia pojawiające się co kilka fal pozwalają dobyć coraz to lepsze bronie. I tak do skutku, do śmierci bądź ucieczki, z planszy która jest możliwa po przetrwaniu 12 fal. Oczywiście nikt nie każe nam brać nóg za pas a im dłużej przetrwamy tym więcej doświadczenia zdobędziemy. 

 

Staniecie naprzeciw zróżnicowanym wrogom.

 

Jeśli zaś chodzi o oprawę graficzną, mechanikę jak i model strzelania to zdania graczy są podzielone. W moim mniemaniu, grafika nie powala na kolana a bliżej jej do początku obecnej generacji a nawet końca poprzedniej. Krótko mówiąc szału nie ma, ale nie to chyba jest najważniejsze. Mechanika sterowania i poruszania się również zalatuje lekko odległym czasem przeszłym. Nasz bohater porusza się strasznie topornie a sama animacja biegu potrafi zakłuć w oczy. Jeśli jednak poruszyć najważniejszą kwestię, czyli model oddawania strzału to dostajemy tutaj to z czego studio Rebellion słynie w serii Sniper Elite. Dobrze zamodelowany odrzut broni, wzięcie poprawki na wiatr i świetne strzały z dużej odległości. Naszą główną bronią wciąż pozostaje snajperka jednak nic nie stoi na przeszkodzie uzbroić się w karabin czy pistolet automatyczny i odegrać Rambo na hordach Hitlera. Co do strzelania nie ma się do czego przyczepić poza amunicją, której niestety momentami brakuje. 

 


Krwawa jazda która nigdy się nie kończy.

 

Nigdzie się tak nie wyżyjecie jak tutaj. Totalna rozpierducha i nic poza tym. Zero biadolenia, nudnych linii dialogowych, bezsensownego snucia się po kątach i węszenia za skarbami. Snajperka do rąk, granat do pasa, alleluja i do przodu jak mawia klasyk. Lufy Waszych karabinów nie przestaną być gorące a piekielne hordy wypełzną z każdej dziury by po chwili stać się kupą zimnego mięcha. Naprawdę, jeśli chcecie się porządnie odstresować, potrzebujecie typowego odmóżdżacza lub zwykłego strzelania w koopie czy samemu to Zombie Army 4 jest zdecydowanie dobrym wyborem. Nie oczekujcie od tej gry bóg wie czego, bo nie jest to ogromna i wciągająca produkcja AAA. Jednak naprawdę kawał porządnej (chociaż nie lubię tego słowa to tutaj doskonale pasuje) gierki. Piona!


Jeśli spodobał Ci się wpis - kliknij
Polubiło 5 użytkowników

Komentarze
Dodaj komentarz
Bądź pierwszą osobą, która skomentuje ten wpis
Zobacz także
Opublikowano przez PlayStation Freak
dnia 21.10.2022 godz 12:00
Plague Tale: Requiem - Recenzja bez spoilerów.
Plague Tale: Requiem - Recenzja bez spoilerów.
Opublikowano przez PlayStation Freak
dnia 03.09.2021 godz 13:00
The Medium - Recenzja!
The Medium - Recenzja!
Opublikowano przez PlayStation Freak
dnia 29.06.2021 godz 13:00
Ratchet and Clank: Rift Apart - Recenzja!
Ratchet and Clank: Rift Apart - Recenzja!
Opublikowano przez PlayStation Freak
dnia 10.05.2021 godz 14:52
Resident Evil: Village - Recenzja!
Resident Evil: Village - Recenzja!
 
Autor bloga
PlayStation Freak
O mnie

PlayStation Freak - Maniak od 1997.

Witajcie, chcecie wiedzieć kim jestem i dlaczego to robie? Już wyjaśniam.
Nazywam się Kamil i od 24 lat jestem graczem.

Wszystko oczywiście zaczęło sie dużo wcześniej ale maj 1997 uważam za oficjalną datę początku mojego szaleństwa. Często słyszę jak ludzie zastanawiają się: “Gdzie do cholery są moje pieniądze z komunii” :)

Ja doskonale wiem otóż pieniądze z Pierwszej Komunii już na następny dzień trafiły do małego sklepu RTV na osiedlu a ja stałem się dumnym posiadaczem pierwszego PlayStation. Od tamtego czasu dzielnie brnę przez kolejne generacje mojej ukochanej konsoli próbując łączyć życie osobiste, pracę, z wirtualnymi światami i postaciami - jak na razie skutecznie. :)
 


Powiązane produkty
Facebook